Gość
DEICIDE - jak mogliście zapomnieć o tym zespole xD
(1987 r. – obecny)
Deicide (łac. Bogobójstwo), to amerykańska grupa muzyczna wykonująca death metal, poruszając w swej twórczości zagadnienie satanizmu. Zespół powstał 1987 r. roku w Tampa w stanie Floryda pod nazwą Carnage. Aktualnie związany jest kontraktem z wytwórnią Earache Records.
Aktualni członkowie [edytuj]
Glen Benton - wokal, gitara basowa (od 1987)
Steve Asheim - perkusja (od 1987)
Jack Owen - gitara (od 2004)
Kevin Quirion - gitara (od 2009)
Byli członkowie [edytuj]
Brian Hoffman - gitara (1987–2004)
Eric Hoffman - gitara (1987–2004)
Ralph Santolla - gitata prowadząca (2005–2007, 2008, 2009)
Dave Suzuki - gitara podczas koncertów (2004-2005)
Dyskografia:
-1990 Deicide
-1992 Legion
-1995 Once Upon the Cross
-1997 Serpents of the Light
-2000 Insineratehymn
-2001 In Torment in Hell
-2004 Scars of the Crucifix
-2006 The Stench of Redemption
-2008 Till Death Do Us Part
Gość
Bardzo fajna kapela z zajebistym kawałkiem Scars of the crucifix . Bardzo lubię pana Bentona
Gość
o tak!!!!!!!!!Scars of the crucifix niszczy w kazdym calu!!to jest to!!!
Gość
hhhaczyk napisał:
o tak!!!!!!!!!Scars of the crucifix niszczy w kazdym calu!!to jest to!!!
Ja też sie zgadzam ,piosenka " scars of the crucifix" jest zajebista.
Lubię też ''Homage for Satan''-bardzo mocna piosenka.
A nie podoba mi sie piosenka "Death to jesus"-kiedy po raz pierwszy zobaczyłam klip do tej piosenki od razu sie zniechęciłam trochę. Daje linka : http://www.youtube.com./watch?v=G3Z3mo7uGcY&feature=related
Ja rozumiem że kapela satanistyczna,mimo że mają świetne piosenki to troche jestem sceptycznie nastawiona do ich "twórczości"właśnie przez ten ich "przekaz" ,Bogobójstwo itp. O.O
Gość
tylko ze to nie jest klip tylko jakies cos zrobione przez paru łososi z yt,deicide nigdy by nie dopuscili do emisji takiego badziewia
Gość
hhhaczyk napisał:
tylko ze to nie jest klip tylko jakies cos zrobione przez paru łososi z yt,deicide nigdy by nie dopuscili do emisji takiego badziewia
I bardzo dobrze :]
Gość
nie lubie Deicide,i calej tej otoczki jaka reprezentuja "ooo łaaa,gram death metal,jestem satanista,chce zabić Boga ".Bujda,bujda i jeszcze raz bujda O:
Są niby tacy groźni,i tak grają,ale mnie nie przekonują.ani jednym kawalkiem,a z tym amatorkim filmikiem na YT o którym pisala Żaneta,to pewnie cos takiego by nakrecili z wlasnymi osobami w roli glownej,ale boja sie ; ]
Gość
Toffi napisał:
ale boja sie ; ]
nie wydaje mi sie
Gość
Lipa napisał:
Deicide nie wydało by takiego gówna. A Glen Benton jest satanistą, nie wiem jak reszta ;p Chociaż ta ich otoczka bywa "męcząca".
No może i racja,ale nie tyle "męcząca" co nudna. Przynajmniej mi sie powoli ten cały ich satanizm przedawnia O.O
Gość
Bardzo lubię "Deicide" oraz "Legion". Ze wskazaniem na debiut który w moim odczuciu jest bardziej dziki i nieokiełznany niż bardziej ułożony "Legion". Swoją drogą "Once Upon The Cross" też jest godny polecenia. Śmieszy mnie ta cała błazenada Bentona Zapowiadał samobójstwo w wieku 33 lat. I ten krzyż na czole haha Ale mocnego wokalu mu nie odmówię. Obecnie ponoć ssą.
Gość
fucker zakonnic napisał:
Bardzo lubię "Deicide" oraz "Legion". Ze wskazaniem na debiut który w moim odczuciu jest bardziej dziki i nieokiełznany niż bardziej ułożony "Legion". Swoją drogą "Once Upon The Cross" też jest godny polecenia. Śmieszy mnie ta cała błazenada Bentona Zapowiadał samobójstwo w wieku 33 lat. I ten krzyż na czole haha Ale mocnego wokalu mu nie odmówię. Obecnie ponoć ssą.
Oj tak,debiut jest nieporównywalnie dobry to późniejszych płyt.
"Legion" też można uznać ,ale z płytki "Deicide" to podoba mi sie utwór"Sacrificial Suicide","Oblivious to Evil",natomiast z płytki "Legion"to " Repent to Die" ,no może jeszcze "Satan Spawn, The Caco Daemon ",pozatym nie mają jakiś ambitnych tych okładek płyt. . .
Tak,mocny wokal jest,i to bardzo
Gość
Bijcie mnie ale Deicide ' skończył się ' na przyjściu Santolli. Cukierkowatych i pedalskich solówek w Deicide już znieść nie potrafiłem. Ten Santolla potrafi zjebać wszystko czego się tknie. Deicide , Obituary .. co jeszcze
Gość
Hoffmany w tym zespole trzymały poziom . Jednak jak oni byli to miałeś tą swiadomość że każdy nowy album gorszy czy lepszy będzie niszczył . A tutaj przychodzi ci taki Santolla i zaczyna ci grać słodko pierdząca solówkę ' dla szatana ' . Nigdy nie myślałem że słuchajac Deicide czasem bede miał wrażenie jakbym słuchał jakiegoś In Flames. Dobrze że jest jeszcze Vital Remains . Suzuki + Benton = Owned.