Gość
Dylan to taki koleś co pisze, komponuje, gra, śpiewa... Postać dość znana i mozliwe, że już gdzieś jest o nim temat a ja go przeoczyłem... Jeśli ktos nie zna to na początek niech posłucha największych klasyków czyli płyt Blonde on Blonde i Highway 64 Revisited. Jeżeli mu się spodobają niech wejdzie głębiej, w mniej popularnego ale równie dobrego (a nawet lepszego) Dylana na płytach Blood on The Tracks i Freewheelin' Bob Dylan.
Gość
Spoko gość. Nie jestem fanem jego wielkim, ale doceniam faceta. Super jest to, że nie umiał grać, nie umiał śpiewać, a jednak jest artystą znacznie ważniejszym, niż większość tych co umieją. Nad jego tekstami rozwodził się nie będę, bo teksty nie mają dla mnie żadnego znaczenia, równie dobrze mógłby śpiewać o stawianiu kloca, byłoby to dla mnie równie fajne jak jest. Poza tymi oczywistymi jego płytami lubię bardzo Basement Tapes z The Band.
BialyMurzyn
Bardzo lubię jego głos, zwłaszcza w wersjach live. Weźmy na przykład kawałek Tangled Up In Blue z mojej ulubionej płytki Blood On The Tracks i tą: http://www.youtube.com/watch?v=YwSZvHqf9qM wersję live. Mi się podoba bardziej, ale nie koniecznie musi się podobać każdemu. I jest też sporo innych kawałków które wolę na koncertach niż na płytkach, nawet Knockin' On Heaven's Door. No i czym jest starszy tym bardziej podoba mi się jego głos, jest tak jakby bardziej surowszy, a taki mi się podoba najbardziej.
Offline
Gość
Bo widzisz BM nie wiem czy wiesz ale Dylan lubił podczas wystepów live przearanzowywać swoje utwory, zmieniać ich teksty, dlatego nagrania live sa tak niesamowite....
BialyMurzyn
Wiem, mam wiele płyt live i na żadnej z tych płyt nie ma tak samo zagranego kawałka.
Offline
Gość
Bo to wielki ARTYSTA, najlepszy songwriter...
Laserowy Lotos rangi 5.
W Bobie jest coś niezwykłego, nie jest jakimś wybitnym gitarzystą a tym bardziej wokalistą, ale stał się legendą i wzorem dla wielu muzyków. Ja osobiście uwielbiam Bob'a, chociaż muszę przyznać, że na początku musiałem się do niego przyzwyczaić (głównie ze względu na jego głos).Ostatnio kupiłem sobie (nareszcie) płytę highway 61 revisited i już od co najmniej 1,5 miesiąca nie mogę przestać jej słuchać- genialne teksty, dobrze dobrana melodia i ogólnie słuchając jej czuje się ten amerykański klimat po prostu bomba.
Offline
User
Fani Dylana powinni koniecznie zobaczyć film "Sugar Man", o muzyku, któremu wróżono karierę większą niż Dylanowi, a mimo to... W czasach zdecydowanie czarno-białych (rock, folk w białym wydaniu, czarny blues i wykonawcy spod znaku wytwórni Motown) Sixto Rodriguez miał znacznie mniej szczęścia niż Carlos Santana. Był jako Latynos niewiarygodny, śpiewał w stylu czarnych białą muzykę. Zaangażowanie społeczne oraz niechęć do tzw. branży zamknęły mu drogę do kariery. Płyty z 1970 i 1971 roku przeszły bez echa, a Rodriguez bez żalu do świata zajął się czym innym. Ale to nie koniec tej historii. Polecam.
Offline