User
Slayer to kwintesencja tego czego chcę w mocniejszym metalu: młócki na perkusji, riffów, wojen solówek i od czasu do czasu jakiegoś zarąbistego tekstu który śpiewa równie zarąbisty wokalista. Nie dziwo że na ich koncertach toczy się jedna wielka wojna.
Czy ich kolejny album jest równie zarąbisty? Czy już powoli starzejący, łysiejący, tracący szyję zespół dalej ma tą energię?
World Painted Blood składa się z 11 utworów. Pomysł na album: zżynanie stylu utworów z prawie całej poprzedniej dyskografii zespołu oprócz może Christ Illusion (z jednym wyjątkiem) i Show No Mercy . Ale te zżynanie jest tak udane, że wręcz to największa zaleta albumu. Nie ma co narzekać na brzmienie i paradoksalnie "ściąga" spowodowała różnorodność, którą cała reszta wielkiej czwórki dawno straciła i nie może nawet do pięt dosięgnąć . Beat this, Metallica!
Cały album zaczyna utwór tytułowy. Na początek bębny i jakieś szepty kojarzące się z Raining Blood i Hell Awaits. Wchodzą gitarki, a potem zarąbisty riff i bębny i jazda. Utwór jest szybki, ale ma jeden spowalniacz: Araya. Porządnie i z klasą drze ryja, ale odrobinkę obniża tempo, przez to można pomyśleć, że zespół gra na 190 % możliwości. Za to bas "drzyj mordy" pierwsza liga (oczywiście nie wirtuozerska). Zarąbiste spowolnienie w środku i te chaotyczne, typowe dla zespołu dźwięki gitar. Potem ponowne podkręcanie obrotów i powrót do galopu, i tak aż do końca. Bardzo dobry,ale nie genialny
Chwila potem mamy prawdziwie superszybki utwór : "Unit 731". Tempo rewelacyjne, riffy miodzio, a perkusja Lombardo rządzi. Tekst też świetny . No i solówki, w trakcie których słyszymy że jedna gitara gra dokładnie tak jak w końcówce Postmortem ( RinB ). I na koniec genialny walec Lombardo. Jeden z najlepszych utworów na albumie.
I zaraz po "Unit 731" mamy "Snuff". Wejście z solówkami pierwsza liga. Perkusja miażdży, tekst typowo Slayerowy, a cały utwór nie został "zmieszany" z elementami z wcześniejszych albumów, więc jest rewelacyjna miazga, szybkość i do tego coś nowego ( zwłaszcza że aż tyle solówek nie było nawet na South Of Heaven) . "Killing is my future !!! Murder is my future!!!" . Kolejny z najlepszych utworów na krążku.
I co my zaraz po tym utworze słyszymy? Tempo i wejście jak za czasów Seasons in the Abyss. To Beauty Through Order.
Riffy porządne. Araya śpiewa dobrze. W środku solówka i chwila czadu, potem zwolnienie i riff zwinięty prosto z czasów z South Of Heaven(zwłaszcza kojarzy się z końcówką "Ghost of War"), ale jest zarąbisty i dodaje smaczkowi utworowi. Pod koniec jeszcze jedna solówka. Utwór nie jest wybitny, ale można polubić , zwłaszcza że tekst może nie innowacyjny ale widać, że Araya trochę popisał i wyszło całkiem nieźle.
"Hate Worldwide" po raz kolejny jazda. Podobają mi się zwolnienie, a po nim od razu solówka, potem znów zwolnienie i druga solówka (tradycyjne dla zespołu wojny solówek). Mimo wszystko utwór mnie jakoś nie porwał, ale też nie jest zły.
"Public Display of Dismemberment" wita nas rewelacyjnym wejściem. Walec Lombardo w tym utworze jest po prostu mistrzowski(pokłony) , riff w porządku, a potem mamy typowe zwolnienie znane dla prawie każdego albumu Slayera i potem znowu jazda i solówka.
Bardzo dobry utwór.
"Human Strain" brzmi jak jakiś odrzut z Diablous in Musica lub God Hates Us All. Fajny motyw w środku (choć zwinięty z Jihad [Christ Illusion] ) . Utwór trochę za wtórny, moim zdaniem najsłabszy na albumie.
Chwila potem mamy "Americon". I aż czuć inspirację punkiem! Ale utwór jest rewelacyjny, ma moc, do tego ten środek z psycho solówkami Hannemana i Kinga. Tekst bardzo dobry, wymierzony w to co się zespołowi w Ameryce nie podoba.
Ale to nic w porównaniu z tym co słuchacz dostaje chwilę później. "Psychopathy Red" od samego początku mi się spodobał. Wszystko jest proste i genialne:riffy, perkusja i świetne darcie ryja Aray'i . Rewelacyjna jazda, i do tego wejście basu w środku a zaraz potem wojna solówek. Równocześnie Lombardo robi miazgę na perkusji. Utwór krótki, prosty, czaderski czyli to czym jest Slayer.
"Playing With Dolls" to moim zdaniem jeden z ciekawszych utworów na albumie, a na pewno bardziej spokojniejszy ( taka Slayerowa "ballada")
Podoba mi się śpiew Aray'i. Tekst świetny . W środku mamy walec na perkusji i znów chwila spokoju po której mamy znów walec Lombardo a potem solówka i znów utwór wraca do spokoju ale to tylko chwila i po raz kolejny wchodzi Lombardo (kłaniam się do stóp).
I moja ulubiona zwrotka w tekście:
Violently regress, death's so endless, brutal is your pain
Anguish is a game, broken and afraid, God can't help you now
You wish you were in hell (x
Not Of This God - aż kipi czadem. tekst jak za czasów God Hates Us All. Miazga na perkusji (znowu pokłony) i szybciutko krótka solówka i jedziemy dalej galopem. Potem w środku przerwa (!!) a po niej zarąbisty riff. Araya śpiewa tu po prostu rewelacyjnie. Ten wolniejszy fragment naprawdę mi się podoba, ale Slayer wie że w pewnym momencie (tak jak w Angel Of Death) trzeba znowu przyspieszyć więc mamy znowu czad, wojny solówek i walec Lombardo, potem to jeszcze jedzie aż do ostatniego wykrzyknięcia "Not Of This God".
Album ma moc. Takie utwory jak utwór tytułowy, "Americon", "Psychopathy Red" , "Unit 731", "Snuff" śmiało mogą konkurować z wcześniejszymi utworami zespołu takimi jak Dittohead, Silent Scream, Disciple, Alair of Sacrifice czy Jesus Saves . Mimo wszystko czuć że Slayer powoli traci pomysł na to jak wydać kolejny czaderski, świetny album ( jako fan przesłuchałem całą dyskografię i nawet najsłabsze albumy są dobre). Czuć, że formuła zespołu ma już trzy dekady, co udowadniają te wspomniane przeze mnie "ściągi" . Wniosek jest jeden. Slayer wydał bardzo dobry, choć nie wybitny album, ale kogo to obchodzi, bo na koncertach dalej jest legendarna miazga.
82/100
Ostatnio edytowany przez Ghost of War (2011-11-25 19:18:39)
Offline
Gość
Slayer nie ma słabych płyt na koncie i ten też jest zajebisty, a twierdzenie że Slayer traci pomysły to dość śmiała teza, zobaczymy jaki bedzie nowy album, ale znając Zabójce ciała nie dadzą i tym razem
Hiss
Nie jestem fanem Slayera, nie podzielam tego całęgo zachwytu na tą grupą, ale lubię czasem posłuchać. Ww. album bardzo mi się podoba, a najbardziej 1 numer.
Offline
User
Może się przekonaj np. do South Of Heaven? Bardzo dużo elementów na World Painted Blood została z stamtąd wzięta ( zwłaszcza szybkość perkusji i riffy)
Ostatnio edytowany przez Ghost of War (2011-11-26 12:10:40)
Offline
Ghost of War napisał:
Album ma moc. Takie utwory jak utwór tytułowy, "Americon", "Psychopathy Red" , "Unit 731", "Snuff" śmiało mogą konkurować z wcześniejszymi utworami zespołu takimi jak Dittohead, Silent Scream, Disciple, Alair of Sacrifice czy Jesus Saves.
Nie zgadzam się z tym do końca. Te utwory z WPB są dobre jak na Slayera XXI w., ale w życiu nie powiedziałbym, że to ten sam poziom co albumy lat 80-tych czy 90-tych. Oczywiście lubię ich ostatnie płyty, ale jest widoczny olbrzymi przeskok poziomu na korzyść tych starszych.
W sumie nie wymagam od nich nagrania kolejnej tak przełomowej płyty jaką było Reign In Blood, nie te lata.
Offline
Gość
co nie zmienia faktu że WPB jest lepsza od jakiś 99% thrashmetalowych płyt z lat ostatnich
InsulterOfJesusChrist napisał:
co nie zmienia faktu że WPB jest lepsza od jakiś 99% thrashmetalowych płyt z lat ostatnich
No może nie 99%, ale tych chłopczyków z New Wave of Thrash zjadają na śniadanie.
Offline
Gość
zdecydowanie tak, w zasadzie żadna z tych nowych kapel nie zwróciła na dłużej mej uwagi, a w tym roku jedynie nowy Onslaught z tego gatunku gościł w mym odtwarzaczu częściej
User
Popisali się na płycie, nie ma oczym dyskutować, konkretny, slayerowy, krwisty thrash. Taki jedyny w swoim rodzaju. Spodziewałam się dobrego kawałka chłostacza i dokładnie to dostałam, bardzo dobrze oceniam album - ze słuchania tego oto dzieła jest satysfakcja. Pomimo lat panowie dają czadu, jak na Pogromcę przystało. Szczególne petardy to właśnie tytułowy utwór (i wcale nie sądzę, że Araya jest tak opóźniaczem, faktycznie, z prędkością karabinu nie śpiewa, ale te dobrze wyważone w tempie krzyki dodają smaczku), niesamowity "Snuff" (Hanneman, co my bez ciebie poczniemy? ), konkretny i szybki "Psychopathy Red" i oczywiście niespodzianka - "Playing With Dolls", powolne, ale mocne, mięsiste i klimatyczne. Bardzo pozytywne wrażenia, prawdziwy krwisty Slayer, aż przychodzi chęć na headbanging.
Offline
Kierownik działu Metal
Rog3r napisał:
InsulterOfJesusChrist napisał:
co nie zmienia faktu że WPB jest lepsza od jakiś 99% thrashmetalowych płyt z lat ostatnich
No może nie 99%, ale tych chłopczyków z New Wave of Thrash zjadają na śniadanie.
Zdecydowanie. WPB jest o wiele lepszym albumem niż się spodziewałem.
Choć jest w thrashu trochę młodych szaleńców, którzy zaczynają wymiatać...
Offline
User
Na żywo kawałki z tego albumu są rewelacyjne, zwłaszcza tytułowy zyskuje. Co do samego albumu nie zmieniłem po latach zdania. Nadal jest to dobre,muzyczne mięcho, które kopie wielu młodym zespołom tyłki jeszcze na rozgrzewce mimo zerowej oryginalności (z dwoma wyjątkami). Teraz z tego co pozostało ze Slayera oczekiwałbym przynajmniej czegoś na poziomie Diabolusa.
Offline