Wikipedia napisał:
The Smashing Pumpkins (dosłownie "Powalające Dynie") – amerykański zespół rockowy założony w Chicago w roku 1988. Jego skład kilkukrotnie ulegał zmianom; przez większość kariery tworzyli go Billy Corgan (wokal, gitara rytmiczna), James Iha (gitara prowadząca, chórki), D'arcy Wretzky (gitara basowa, chórki) oraz Jimmy Chamberlin (perkusja).
Wyrzekając się tkwiących w muzyce punkowej korzeni, charakterystycznych dla wielu innych ówczesnych zespołów grających rock alternatywny, "Dynie" posiadły własne, odmienne brzmienie, wyróżniające się wielowarstwowością instrumentów gitarowych, zawierające również elementy m.in. rocka psychodelicznego, gotyckiego i progresywnego, a także heavy metalu, dream popu, shoegazera, a w późniejszych nagraniach także muzyki elektronicznej. Frontman, Billy Corgan, jest autorem większości piosenek zespołu, zaś jego ambicje muzyczne oraz ponure i często enigmatyczne teksty ukształtowały opinię o dziełach grupy jako "dręczących, bolesnych relacjach z krainy koszmarów Billy'ego Corgana".
Ostatnio edytowany przez Equus (2010-08-27 11:10:36)
Offline
Nie przepadam za wokalem Billy'ego, ale sporo kawałków SP lubię i to bardzo. A Ava Adore rzuca na kolana :]
W sumie aż trudno uwierzyć, że dotąd jeszcze nie było o nich wątku...!
P.S. Mal, nie zastosowałaś się do standardów <nunu nu>
Już się nie mogę doczekać aż ujrzę głębię swego zwyrodnienia
Offline
Laserowy Lotos rangi 5.
Miszczowie. "Gish" i "Siamese Dream" to świetne krążki, mimo to moją ulubioną płytą z ich dyskografii jest bezapelacyjnie "Adore", a to głównie dlatego, że Billy i ferajna nie opierali się w niej na brzmieniu gitary, co dodało tej płycie mroku i mistyczności .
Za to "Zeitgeist" uważam za najbardziej skopaną płytę. W porównaniu do poprzednich płyt była mało kreatywna, trochę na jedno kopyto, a i wokal Billy'ego na niej mnie wkurzał, brzmiał trochę, jakby to ująć, "cipkowato".
Ostatnio edytowany przez Szymonoslaw (2012-11-10 22:01:32)
Offline
Hawkguy
Cytując Sandmana. Billy Corgan był fajny póki nie ściął włosów
Offline
No to ten Sandman trochę przegiał, ale nie chodzi o Marka prawda? Krótko po tym jak te włosy ściął to nagrywał przecież największe czady z Zero, Bodies czy moim ulubionym odjeżdżającym X.Y.U z najlepszem imho Mellon Collie And The Infinite Sadness, chociaż tak naprawdę Gish czy Siamese Dream nieznacznie jej ustępują, zdecydowanie więc stary dobry Pumpkins > Nowy, syntezarowy, brutalnie określając, troszkę pizdowaty, chociaż niektóre kawałki na Adore jak Tear czy Raindrops & Sunshowers i Everlasting Gaze na Maszynie to świetne do dzisiaj jarające mnie kompozycje, i to od 1 klasy liceum kiedy ówczesny nauczyciel od anglika zaznajomił mnie z tym zespołem za sprawą Disarm i serdecznie mu do dzisiaj za to dziękuję.
Co do nowych płyt Smashing Pumpkins... wolałbym, by Billy nagrywał je pod własnym szyldem, o tyle o ile Zeitgeist został położony przez wokal, tak na Oceanii jeszcze można tą pizdowatość Billy'ego znieść głównie przez siłę niektórych kompozycji, chociaż niektóre teksty to imho błazenada i wypalenie, tym bardziej nie rozumiem zachwytów co niektórych jakoby był to stary dobry Pumpkins, jeśli chodzi o brzmienie, pierwiastek psychodelicznej muzyki i jazdy pod Pink Floyd (w takim tytułowym), mogę się zgodzić, jeśli chodzi o zadzior i wokal już niezupełnie. Billy powinien zastanowić się nad zmianą wokalisty, myślę, że Mike nadawałby się do tego znakomicie, pytanie tylko w jakim stopniu mógłby czadzić na perkusji bo jest lepszy od Chamberlina, co widzialem podczas ogladania na zywca koncertu z Lizbony, magnetyczny po prostu, wokalnie? Pierdolony Ian Astbury, kawalek ktory podczas koncertu zaspiewal polozyl Billy'ego calkowicie i az szkoda ze nie ma nawet probki jego umiejetnosci wokalnych na albumie, wielka szkoda, ale mozna zrozumiec, ego Corgana zawsze bylo wieksze niz jego glowa.
Mellon Collie > Siamese Dream > Gish >> Ava > Machina =>Oceania >>>> Zeitgeist
mnie więcej tak by to wyglądało, kawalki ktore udostepnial w necie za darmo pod nazwa Teargarden pominalem, byly Zeitgeistowe, z drobnymi wyjatkami, moze malym promyczkiem nadziei na poprawe w American Gothic równiez, niewarte odnotowania ; P
Offline
Hawkguy
Rob napisał:
No to ten Sandman trochę przegiał, ale nie chodzi o Marka prawda?
The Sandman.
Offline
Hawkguy
Dobra.
Nie słuchałem ich nigdy zbytnio. Cośtam czasem u znajomych przeleciało, do czego wielkiej wagi nie przywiązywałem, albo ktoś coś na youtube puścił or smthg.
Teraz słucham Gish i jest dla mnie zaskoczeniem jak bardzo grungowo brzmi ta płyta. Patrząc na rok jej wydania nie powinno być to zaskoczeniem, no ale cóż myślenie czasem szkodzi, a czasem nie .
Offline
Nom ale to coś więcej niż grunge, dzięki psych rockowym odjazdom głównie, nie da sie tego zaklasyfikowac, poza zarzutami o pizdowatość Billyego w niektórych momentach która ała o sobie znać w XXI wieku. ; ) Dla mnie dużo też czerpią z noise rocka i to jest najlepsze co mogło się temu zespołowi przydarzyć bo takich kawałków jak X.Y.U chociażby słucham do dzisiaj z ciarami na plecach.
Ostatnio edytowany przez Rob (2013-03-18 23:36:49)
Offline
Zbanowany klon GoE
Rob napisał:
poza zarzutami o pizdowatość Billyego w niektórych momentach która ała o sobie znać w XXI wieku. ; )
Z jednej strony się zgodzę ale...Jak dla mnie takie kawałki jak np. "Ava Adore" podobają się od wielu lat.Video do tego jest dosyć charyzmatyczne.
Offline
Chodziło mi raczej o to jaki Billy jest w realu, jego kontakty z resztą zespołu (zerowy kontakt na OFFie, relacje typu Pan i Władca kontra reszta świata ) a nie już o kawałki. Adore to dobry album mimo, że ekspetymentalny lepszy od takiego Zeitgeist gdzie kuleje prawie wszystko
Offline